piątek, 15 lutego 2013

Mania każdego weganina

Zasadniczo jestem weganką. Nie całkiem pamiętam od kiedy, ale nie tak dawno zdecydowałam się na porzucenie produktów zwierzęcych. Wcześniej przez kilka miesięcy unikałam tylko mięsa.
Zawsze miałam problemy z konsekwencją w postanowieniach. Jako wegetarianka i weganka od czasu do czasu jadłam mięso. Od jakiegoś czasu jednak nie mam ochoty na mięso ani nabiał i świetnie się czuję jedząc tylko rośliny. Co więcej, mój żołądek bardzo źle zniósł ostatnie porcje mięsa, które zjadłam i wiem, że źle zniósłby też kolejne.
Można mnie za to krytykować - rozumiem, ale staram się nigdy nie narzucać sobie ograniczeń. Jem to, co chcę jeść. Czasem moje przekonania nie działają tak silnie jak apetyt na kebab i nie mam przez to wyrzutów sumienia i nie żałuję, że czasem zjem kurczaka. Nie przystosowałam się jeszcze w pełni do jarskiego jedzenia, ale ważne, że coraz rzadziej w ogóle myślę o mięsie.

Do wegetarianizmu przekonał mnie dokładnie ten gif:
Bez krwi, połamanych nóżek, brudu i trupów. Tylko traktowanie żywych stworzeń jak przedmioty. I to jest dla mnie straszne. Rozumiem, że niektóre zwierzęta jedzą inne zwierzęta. Phi, nawet niektóre rośliny jedzą zwierzęta. Ale nie jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować okrucieństwa, jakim jest hodowanie zwierząt w takich warunkach i takie traktowanie ich. Nienawidzę twierdzenia, że zwierzęta nie czują i nie myślą. Człowiek też jest zwierzęciem. To, że kurczak nie potrafi artykułować swoich myśli i ma prostszy mózg, to nie znaczy, że nie analizuje środowiska, w którym się znajduje i nie przetwarza informacji, które odbierają jego narządy zmysłów.
Do weganizmu przekonała mnie ta książka, chociaż wciąż nie skończyłam jej czytać:
W tym momencie docieram wreszcie do myśli, z którą zaczęłam pisać ten post.
Oczywiście, w rzeczywistości nie każdy weganin musi mieć taką manię. Ja do tej pory nie miałam. No to jaka właściwie jest ta "mania każdego weganina"?
Soja.
Kathy Freston wielbi soję, z tego co zauważyłam w książce "Weganizm". Czy to naprawdę jest weganizm, jeśli codziennie się je parówki sojowe, jogurt sojowy, bekon z tempehu albo tuńczyka z tempehu? OK, te potrawy nie zawierają produktów zwierzęcych, ale je udają. Zawierają wegańskie aromaty, które mają upodobnić je do mięsa czy nabiału. Na pewno lepsze to niż jeść mięso, jak ja to robiłam. Technicznie jest w porządku. Ale zapychanie się modyfikowaną genetycznie soją ze sztucznymi aromatami to moim zdaniem kiepski pomysł. Jeśli potrzebuje się mięsa i nie jest się w stanie żyć bez tuńczyka, to może lepiej jeść naturalnie? Kupować mięso od zaufanych rolników?
Albo sami się modyfikujcie genetycznie i przeprowadzajcie fotosyntezę. Albo wejdźcie w związek mutualistyczny z jakimś glonem, jak ten wspaniały ślimak z gatunku Elysia chlorotica:
Soja mnie nie kręci, jak można zauważyć, zafiksowałam się jednak na punkcie innej roślinki.
Panie i panowie, czcigodne damy i dostojni rycerze, oto przed wami komosa ryżowa, Chenopodium quinoa:
 A tak wyglądają nasiona po ugotowaniu; wypuszczają kiełki, co jest dość zabawne:
Quinoa zawiera wszystkie aminokwasy potrzebne do budowy białek zwierzęcych i to w ilościach sensownych, więc podział: pełnowartościowe białka zwierzęce i niepełnowartościowe białka roślinne przestaje być sensowny. Na dobrą sprawę komosa zawiera więcej pełnowartościowego białka niż niektóre mięsa. Zdecydowanie jest zdrowsza niż szpikowany hormonami kurczak.
Ja sama znalazłam dla komosy już trzy zastosowania w mojej kuchni. Po pierwsze, co dość oczywiste, sprawdza się jako zamiennik ryżu czy kasz. Po drugie, użyłam jej w ostatniej porcji ciasteczek. Do tego przygotowałam ją inaczej niż wcześniej, bo przed ugotowaniem wyprażyłam ją, dzięki czemu zyskała bardziej orzechowy smak (i aromat, co można było wyczuć w mieszkaniu, dopóki nie pojawił się dominujący zapach przypalonych ciastek). Po trzecie, zrobiłam z niej burgera. Jeszcze dzisiaj lub, jeśli nie uda mi się tego ogarnąć tak szybko, jutro pojawi się tutaj pierwszy wpis kulinarny, relacjonujący magiczny proces przygotowywania luizowego obiadu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz