czwartek, 14 lutego 2013

Dwa i dwa to cztery

Wciąż jestem chora i nie wygląda, żebym miała w najbliższym czasie wyzdrowieć. To na pewno błonica po szczepionce. Umrę. Wypijam hektolitry herbaty i ferveksu i ssę tabletki, ale czuję się chyba coraz gorzej.
Co gorsza, skończyła mi się już Perfekcyjna Pani Domu. Czemu to ma tylko dwa sezony? Czas wygrzebać oryginał, ale oglądałam go trochę i nie wciąga mnie aż tak, jak polska wersja.
Poza tym oglądam mnóstwo seriali i też mam niedosyt, więc wkrótce zaczynam 4400.
No i ciasteczka. Zrobiłam trochę w poniedziałek, zrobiłam trochę dzisiaj. Ogólnie nie wyszły, ale i tak mam niesamowitą przyjemność z robienia i jedzenia ich. Zamierzam robić więcej i trochę przy tym eksperymentować. Wydałam moje ostatnie pieniądze na mąki i kakao, więc teraz muszę jeszcze trochę zaczekać, zanim kupię do nich jakieś owoce lub orzechy. Dziś za to spróbowałam z quinoą i jestem zadowolona z rezultatu. Dodałam tylko za dużo kakao.

Tymczasem w sumie jedna rzecz mnie irytuje. Jeśli osoba, której to dotyczy, przeczyta ten wpis, to będzie wiedziała i mam nadzieję, że nie będzie miała pretensji.
"Nie jestem taka, jak większość dziewczyn - powiedziała większość dziewczyn."
Oczywiście, nie tylko dziewczyn to dotyczy.
Naprawdę denerwuje mnie to, gdy ludzie uważają się za lepszych i inteligentniejszych niż reszta, bo są bardziej oryginalni, słuchają "ambitniejszej" muzyki i nie głosowali na jedną-z-partii-o-których-się-mówi, ale nie zauważają, że sami tylko powtarzają to, co ktoś już powiedział, Metallica sprzedaje miliony albumów, a PO ma nie tylko większość w Sejmie, ale też rzesze krytyków.
To, że nie czytasz "Zmierzchu", nie znaczy, że masz gust. To znaczy, że zająłeś jedną z dwóch popularnych pozycji. Myślę nawet, że sam "Zmierzch" ma więcej przeciwników niż zwolenników. "Friday" Rebeki Black zebrało dużo więcej głosów negatywnych niż pozytywnych.
A właśnie, Rebecca Black to świetny przykład zachowania, o którym myślę. Dziewczyna potrafi śpiewać. Na pewno nie jest najlepsza, ale i tak śpiewa lepiej ode mnie. Nagrała beznadziejną piosenkę, chyba najgorszą, jaką w życiu słyszałam (przynajmniej jeśli chodzi o te profesjonalne), za którą oczywiście zebrała mnóstwo negatywnych ocen. Trzeba naprawdę być pozbawionym śladu dobrego smaku, że lubić "Friday". Szczególnie z tym teledyskiem. Stwierdzenie, że "Friday" to słaba piosenka, jest jak wykazanie, że dwa i dwa to cztery...
"To jest w porządku. Ale nie gratuluje się nauczycielowi, jeśli uczy, że dwa i dwa to cztery. Można by mu pogratulować może, że wybrał ten piękny zawód. Powiedzmy więc, iż godny pochwały był wybór, jakiego dokonali Tarrou i inni wykazując, że dwa i dwa to cztery, i że nie chcieli wykazać czegoś odwrotnego, ale powiedzmy również, że ta dobra wola jest wspólna im, nauczycielowi i tym wszystkim, którzy mają tyleż odwagi co nauczyciel i którzy, ku chwale człowieka, są liczniejsi, niż się przypuszcza."
Wybacz mi, borze zielony, cytowanie "Dżumy" w komentarzu do rozważań na temat "Friday", jednak o tym myślę: że dwa i dwa to cztery i że to prosty przykład. Nikomu nie grozi (mam nadzieję) śmierć za krytykowanie tej piosenki, chociaż "zawsze nadchodzi godzina w historii, kiedy ten, co ośmiela się powiedzieć, że dwa i dwa to cztery, jest karany śmiercią."
Europejczyku, jeśli niepokoi Cię ekspansja islamu, to wiedz, że nie jesteś w tym niepokoju odosobniony.
Polaku, jeśli nie podoba Ci się postępowanie rządu, to wiedz, że jesteś jednym z wielu.
Jeśli jesteś homofobem, jesteś jednym z wielu.
Jeśli jesteś tolerancyjny, jesteś jednym z wielu.
Nie chciałabym cytować Biblii, ale... Nihil novi sub sole.
O co chodzi z tą oryginalnością? Ja może kiedyś czułam się oryginalna; może w gimnazjum. Teraz mam niebieskie włosy (niebiesko-zielone właściwie) i nie uważam tego za nic oryginalnego. Nie widzę nic oryginalnego w swoim zachowaniu i swoich upodobaniach. Niewątpliwie w niektórych przypadkach znajdę się w mniejszości - i co z tego? Wciąż jestem w grupie osób, które dzielą ze sobą poglądy.
Nie uważam, że nie jestem wyjątkowa. Wręcz przeciwnie, uważam, że każdy jest wyjątkowy. Nawet osoby sprawiające wrażenie "cookie-cutter", różnią się między sobą. Dwa organizmy nie mogą zajmować dokładnie tej samej niszy, jeden zawsze będzie musiał się zmienić albo zostanie wyeliminowany. Nie ma dwóch takich samych osób, ale przez to automatycznie wyjątkowość każdego przestaje mieć szczególną wartość. Zdaje mi się, że pisałam już o tym, że nie ma nic niezwykłego w byciu człowiekiem. Tak samo nie ma nic niezwykłego w byciu sobą - to jest jak wykazanie, że dwa i dwa to cztery. Może nadejść taka "godzina w historii, kiedy ten, co ośmiela się powiedzieć, że dwa i dwa to cztery, jest karany śmiercią," wtedy dokonasz rachunku i zobaczysz, czy dwa i dwa da Ci cztery, czy coś innego.
Ale prawda jest jedna, to zawsze cztery. Fałszywych wyników jest za to nieskończoność. Pole do manipulacji jest otwarte i niczym nieograniczone.
"Ku chwale człowieka," ludzie, którzy potrafią dodać dwa do dwóch są liczniejsi, niż się przypuszcza. Nie wszyscy są idiotami, za to wszyscy czasem robią coś razem z innymi. To, że nie robisz tego z nimi, nie czyni Cię lepszym ani gorszym, mądrzejszym ani głupszym.
Dwa i dwa to cztery. "Nie jest to prawda godna podziwu, lecz prawda logiczna." Jeśli to wykazujesz, to nie robisz nic niezwykłego. Jeśli uważasz inaczej - wtedy jest problem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz