sobota, 8 czerwca 2013

Laptop

Do tej pory nie używałam nowego komputera, bo na starym musiałam jeszcze skończyć Assassin's Creed, ale wygląda na to, że nie uda mi się tego dokonać.
To nawet nie laptop umarł, tylko zasilacz (swoją drogą, drugi zasilacz do tego komputera), ale ma on nieco inne parametry niż ten, z którego korzystam teraz, więc nie chcę ryzykować niewłaściwym użyciem sprzętu.
Wygląda więc na to, że nie dane mi będzie dokończyć Assassin's Creed na razie, bo prawdopodobnie nie dało by się go nawet uruchomić na 64-bitowym Windowsie 8. Zacznę więc na tym komputerze od Deus Ex. Właśnie się instaluje.
Jakie to wspaniałe - mieć wakacje. Wstaję z łóżka o 11 i pierwsze, co robię, to instalowanie nowej gry na nowym komputerze. Yay.

niedziela, 2 czerwca 2013

Niebiescy ludzie

Wróciłam z Mazur wcześniej, niż planowałam. Trochę mi się zachorowało. Teraz jestem już prawie zdrowa, ale wciąż noszę ślady ukąszeń przez meszki. I czuję je.
Ostatnio żyję trochę na YouTube, oglądam różne filmiki podsyłane mi przez Agnieszkę oraz samodzielnie wygrzebane. Ze Frank trochę za rzadko publikuje, szczególnie że zmienił ostatnio sposób tworzenia filmików. Oglądam więc Charlieissocoollike, a teraz Vlogbrothers.
Najpierw, co wyszło z oglądania Charlie'ego.
No i oczywiście sama zrobiłam sobie kilka kalendarzy. Przede wszystkim chodziło mi o kalendarz ćwiczeń fizycznych. Niezwykłe, leniwa Luiza postanowiła ruszyć tyłek! Właściwie, nie miałam wyboru. Jeśli nie zaczęłabym teraz robić tych ćwiczeń, prawdopodobnie już wkrótce nie mogłabym się ruszać z powodu bólu pleców. Dlatego znalazłam sobie zestaw ćwiczeń rehabilitacyjnych na kręgosłup, planuję zacząć dzisiaj zaraz a6w i ruszyłam hula-hoop. Trochę śmiesznie czuję się z tym, że nie ćwiczę ze względu na próżność. Mam wrażenie, że trochę tak tylko sama siebie oszukuję, że tak naprawdę chcę mieć ładny brzuch a nie zdrowy kręgosłup, ale prawda jest taka, że próżność nigdy nie była dobrą motywacją, a chęć pozostania mniej więcej sprawną jeszcze przez parę lat działa całkiem nieźle.
Piszę tutaj o tym wszystkim, żeby nie przestać. Bo jeśli teraz się pochwalę i przerwę łańcuch, będzie mi wstyd. A chodzi o to, żeby nie było mi wstyd. Chodzi o to, żeby pokazać, że się da.
Drugi kalendarz zrobiłam na pisanie. Codziennie muszę dodać chociaż jedno zdanie do fikcji, którą tworzę.
Trzeci to najtrudniejsza sprawa. Miałam go zacząć dzisiaj - wczoraj nie mogłam, bo byłam w Siedlcach - ale jeszcze tego nie zrobiłam i z każdą minutą mam coraz gorsze warunki do tego. Trzeci kalendarz to lira korbowa. Mam nadzieję, że jutro mi się uda, jeśli dzisiaj FILDI nie da mi kopa w tyłek.
Poza tym obejrzałam to:
Chodzi o 1:32-1:50. To straszne. Straszne, straszne, straszne. The horror, the horror! Dowiedziałam się, co zrobić, żeby moja skóra nabrała niebieskiego koloru! Jak mogę się teraz oprzeć perspektywie zmienienia swojego koloru skóry na niebieski?! Blargh, zawsze chciałam być niebieska! Czytając "Oskara i panią Różę" myślałam głównie o tym, że chciałabym być niebieska jak Peggy Blue. Bo oczywiście wyobrażałam sobie, że to ładnie wygląda. Ale ludzie z niebieską skórą wyglądają super. Na przykład ten pan:
Ten pan zaniebieszczył się od srebra, jak to na ogół bywa w przypadku niebieskich ludzi. So awesome.
Muszę wytężyć całą siłę woli, której nie mam, żeby nie zacząć biegać jak szalona po aptekach w poszukiwaniu srebra koloidalnego.
A tymczasem... A6W!