poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Wartość pracy

Bezpośrednią inspiracją przemyśleń jest dyskusja z facebooka. Bez zgody uczestników (a czat nie chce mi się uaktywnić) nie będę wrzucać screenu, więc opowiem, o co chodzi:
Dziewczyna robi zdjęcia. Stara się, ma swój specjalny fotograficzny profil na facebooku, jej zdjęcia można było oglądać w Galerii w drodze. Dzisiaj pochwaliła się na facebooku nadchodzącymi sesjami i powiedziano jej, że sesje to nic, a inni ludzie nic nie dostają za katorżniczą pracę.
No kurczę. Nie rozumiem, jak tak można?
Ludzie, którzy są zmuszeni do pracy po 16 godzin w chińskich szwalniach, są niewątpliwie pokrzywdzeni. Przez swój los, przez system, przez NAS, KTÓRZY KUPUJEMY NIEETYCZNIE PRODUKOWANE PRZEDMIOTY. Należy, oczywiście, próbować coś z tym zrobić, ale nie ukrywajmy - w naszym systemie liczą się masy i giganci, nie jednostki.
Czy mam się czuć winna przez to, że żyję w dobrych warunkach i nie muszę ciężko pracować, żeby zarobić na miskę ryżu dziennie? Serio? Czy jedyne, co mogę zrobić, by nie uważano mojego życia za przecenione i moich potrzeb za wygórowane, to zacząć zbierać bawełnę w Burkina Faso? Jeśli tak uważasz, to dlaczego, do cholery, czytasz to na moim blogu, zamiast szyć w tym momencie buty dla Nike?
Nie rozumiem ludzi, którzy uważają, że jeśli wykonuje się przyjemną pracę, to nie zasługuje się na docenienie. Nie, nie możesz wykonywać zawodu, który lubisz. Nie możesz rozwijać swojego hobby, bo jeszcze okaże się, że masz talent, ktoś Cię zauważy i zaczniesz zarabiać na czymś fajnym! Przecież nie można być zadowolonym z życia.
Serio, mam wrażenie, że bycie szczęśliwym jest po prostu niechciane. Trzeba mówić o tym, jakim się jest nieszczęśliwym i pokrzywdzonym, bo inaczej nikt nie będzie chciał słuchać, bo kiedy ludzie czują się źle, chcą się dowiedzieć, że komuś innemu też się nie powodzi. Wtedy można się połączyć w cierpieniu i poczuć zrozumianym przez moment.
Oczywiście, o cierpieniu trzeba mówić w jakiś pociągający sposób, bo inaczej to będzie nudne. Nie mogłabym zrobić wpisu o tym, z czym mi jest źle w życiu. Musiałabym o tym zrobić zabawny komiks, ale żeby zrobić zabawny komiks, musiałabym właściwie czuć się dobrze, czyli, och, moje cierpienie byłoby po prostu na pokaz.
Seria obrazująca wyżej opisane zjawisko.
A przecież można się cieszyć sukcesami innych. Dziewczyna robi to, co kocha i jest doceniana, hurra! Może jeśli ja w końcu wezmę się za pisanie i zacznę to publikować, to mnie też ktoś zauważy. Czy to nie piękne?
Nawet jeśli robię to, co kocham, to jeśli poświęcam na to czas i środki materialne, a korzystają z tego inni ludzie, to chyba mogę oczekiwać wynagrodzenia. Przecież też trzeba z czegoś żyć.
Nie popieram na przykład podejścia, że artystom nie trzeba płacić za wykorzystywanie ich prac, bo "dla nich to jest promocja, i tak na tym korzystają". Polecam spróbować kupić żarcie samą popularnością. Czasem się uda, ale nie zawsze.
Pozdrawiam wszystkich starających się. Pierwszy krok do sukcesu to wykonywać swoją pracę.

3 komentarze:

  1. Tak naprawdę praca jest warta dokładnie tyle, ile korzyści przynosi ludziom. Odpowiedź prosta, ale nie wszyscy ją rozumieją. Dla przykładu: jeśli robiąc zdjęcia i wystawiając je w galerii sprawisz, że n osób zobaczy je i doceni, to twoja praca jest warta tyle, ile przeżycie estetyczne tych ludzi. Ile jest warte przeżycie estetyczne? Cóż, tak naprawdę dokładnie tyle, ile ci ludzie są w stanie za nie zapłacić. Tylko tyle i aż tyle. Produkując buty przez 16h, twoja praca jest więc w analogiczny sposób warta dokładnie tyle, ile jesteś w stanie w niej zarobić. Nie ma tu innych kryteriów. Jeśli zaczynamy mówić, że "tak naprawdę" praca może być warta mniej czy więcej niż korzyści przynosi, to wszystko robi się względne i już nic nie można stwierdzić.
    Dlatego właśnie wolontariat jest taki fajny. Bo jeśli pracujesz pomagając innym, to twoja praca jest warta dokładnie tyle, ile uśmiechy dzieci którym pomogłaś, lepsze samopoczucie starszych osób czy też samoakceptacja niepełnosprawnych. A te rzeczy są bezcenne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korzyści często nie da się zmierzyć, często też działania przynoszą nie tylko korzyść, ale też krzywdę. Nie należy, moim zdaniem, przyjmować żadnych kryteriów i wartościować pracy. Bo tak czy inaczej wszystko jest względne. Można w jakiś sposób udowodnić zarówno wyższość zawodu a nad zawodem b, jak i odwrotność. Najfajniej byłoby, gdyby każdy zajmował się tym, co sam sobie wybrał ze względu na swoje upodobania, niestety nie każdy ma taką możliwość.

      Usuń
  2. Okazywanie cierpienia jest charakterystyczne dla naszej kultury. Osoba która je okazuje może liczyć na wsparcie i (nawet udawane) zrozumienie. Praktycznie nie istnieje coś takiego jak "łatka nieudacznika", gdzie ktoś kto narzeka jest uznawany za winnego swojego niepowodzenia. Utrudnia to zdrowe stosunki społeczne, bowiem nie promuje pozytywnych postaw i nie piętnuje osób które są winne swojego niepowodzenia.

    OdpowiedzUsuń