poniedziałek, 9 września 2013

Piękno

Mam dzisiaj dziwny dzień. Wczoraj też miałam dziwny dzień. Nostalgiczny taki.
Kaiho. Odczuwam kaiho do piękna.
Kaiho to właśnie pragnienie, tęsknota, jak zresztą nietrudno się domyślić. Równie nietrudno się domyślić, że to fińskie słowo.
Słucham sobie fińskiego tanga, scrolluję zupę i przeglądam cabinporn. Nawet siedzę w sweterku, bo zimno w tym moim pokoju. Brakuje mi tylko herbaty, ale to za chwilę.
Mam jakoś ostatnio wenę do Luizopka, ale niestety wena ta jest najsilniejsza w momencie, kiedy leżę w łóżku i nie mam siły podnieść powiek.
W każdym razie, widzę tyle pięknych rzeczy, a ich nie ma. To znaczy, nie ma ich w moim życiu, bo istnieją sobie gdzieś tam daleko w pięknych krajach i w pięknych domach i pięknych lasach.
Ktoś gdzieś kiedyś siedział sobie wygodnie w pięknym miejscu i było mu tam miło...
 Ktoś gdzieś kiedyś stworzył coś pięknego.
Ktoś gdzieś kiedyś miał w swoim życiu coś pięknego.
Ktoś gdzieś kiedyś mieszkał, otoczony przez piękno.
A ja przy tym czuję się tak:
Poza tym, że się nie masturbuję. Naprawdę nie. Po prostu siedzę sobie przed komputerem i nie robię niczego konstruktywnego. Blargh.
Ale jak się tak zastanawiam nad tym wszystkim, co widzę w Internecie, coś mi się przypomina. Na przykład moje zdjęcie w tle na blogu.
Oto oryginał tego zdjęcia, zrobiony osobiście przeze mnie na Ukonsaari w pierwszy słoneczny dzień po przesileniu letnim nad jeziorem Inari.
I przypomina mi się moje zdjęcie profilowe na Google.
Zrobione, jeśli dobrze pamiętam, przez pana Grzegorza, w drodze na Preikestolen.
Yay, Preikestolen.
Dochodzę więc do wniosku, że w sumie z moim życiem nie jest tak źle. Ja też czasem jestem w pięknych miejscach i widzę piękne rzeczy. Czas chyba ogarnąć sobie duży słoik i zbierać kasę na wyjazd do Finlandii, żeby przypomnieć sobie, jak wygląda piękno. A w tym roku byłam przynajmniej na Mazurach, to prawie jak Finlandia :)
Na pożegnanie jeszcze mały reniferek biegnący za mamusią:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz