poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Nowe przyjaciółki

Mieszka ze mną w pokoju moich dwóch chłopaków, którym w przyszłości poświęcę osobny wpis, ponieważ są tego warci :) Dzisiaj jednak chciałabym pokazać moje dwie przyjaciółki, które dzisiaj się do mnie wprowadziły.
Oto Żyrafa, którą obecnie chętnie nazywam Żyrafcią:
Jeszcze dziś rano była zielona w czarne kropki, ale dopasowałam ją do wystroju mojego pokoju. Historia Żyrafci jest długa. Moja mama kupiła ją w Lublinie ponad 30 lat temu. To śliczne zwierzątko jest więc dużo starsze ode mnie. Chciałam zrobić jej zdjęcie przed pomalowaniem, ale jestem niecierpliwa.
Czyż nie jest przesłodka?
Piotr napisał nawet piosenkę o Żyrafie. Śpiewamy ją na melodię piosenki o odkurzaczu ogórku, którą większość zapewne pamięta ze swojego dzieciństwa:
Żyrafa, Żyrafa, Żyrafa
Głową sobie macha,
Jest długa, cętkowana,
Dała mi ją mama!

Drugą przyjaciółkę kupiłam dzisiaj, kiedy poszłam po farbę dla Żyrafci. Panie i panowie, oto Sarracenia:
A bardziej swojsko, Kapturnica :) Rozważałam muchołówki, rosiczki czy dzbaneczniki, ale w końcu to ta śliczna Kapturniczka przyjechała ze mną do domu. Kapturnica lubi słońce i wodę i nie ma w tym śmiesznym szkle w ogóle ziemi, bo składniki mineralne może czerpać z innych źródeł. Liczę na to, że Kapturnica zostanie moim etatowym dezynsektorem, bo na razie nie mogę przygarnąć jeża.
Po powrocie do domu postawiłam ją na balkonie, żeby zaznała słoneczka, a niedawno przyszłam zabrać ją do mieszkania... i cóż zobaczyłam?
Zamknięty listek! Dobra dziewczynka! Smacznego owada, Kapturniczko :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz