Dyskusja się toczy w temacie przedszkoli i tego, o, artykułu.
Artykuł o kwestii wycofania zajęć dodatkowych z przedszkoli napisany jest jednoznacznie negatywnie, natomiast dyskusja doprowadziła do wniosku, że ustawa jest neutralna bądź dobra.
BLARGH.
Jestem zadeklarowaną finofilką, więc nie spodziewam się, żeby mój głos został potraktowany jakkolwiek poważnie, ponieważ moja opinia opiera się na tym, jak sprawy wyglądają w Finlandii, ale co mi tam.
Finlandia, piękny kraj. Dużo lasów, mało ludzi, wysokie podatki, przeokropnie wysoka jakość świadczeń państwowych. Z jakiegoś powodu Finowie mają dużo więcej szacunku do zawodów "tradycyjnie" państwowych - lekarzy, nauczycieli itp. Z jakiegoś powodu u Polaków ciężko coś takiego zaobserwować i zastanawiam się dlaczego. Dlaczego podważamy autorytet osób, do których przecież przychodzimy dlatego, że oczekujemy od nich większej wiedzy? Może za bardzo by się chciało, żeby wszyscy byli życzliwi. Jak lekarz jest bucem, choćby genialnym bucem, to się go nie szanuje. Ergo: winien polski temperament.
Ale do rzeczy. Spędziłam tydzień w fińskiej szkole.
Zdjęcie jest przekłamane. Gdzieś chyba od tej strony powinno stać kilkadziesiąt rowerów. |
Nikt mnie nigdy nie przekona, że prywatne to lepsze. To nie jest kwestia "prywatne-państwowe". To kwestia "mądrze zarządzane-niemądrze zarządzane". Gdyby tak nie kupować setek państwowych iPadów i gdyby tak państwem rządzili ludzie wyróżniający się inteligencją i przedsiębiorczością, a nie egocentryzmem...
Absolutnie nie twierdzę, że Finlandia = idylla. Po prostu podaję przykład na to, że wysokie podatki to wcale nie koniec świata.
Tak na miłe zakończenie, a propos końca świata...
Spokojnie, apokalipsa nie nadeszła. W oryginale było "5 bucks", czyli trochę jeszcze nam zostało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz