Nadszedł wielki dzień. Wypełniłam dziś mój długo wstrzymywany zamiar. Efektami pochwalę się wkrótce, w jak będzie się dało na nie patrzeć. Póki co, są zawinięte w folię.
W ogóle ostatnio moje życie jest wspaniałe: gram w Assassin's Creed, robię dywan, czytam Zbrodnię i karę (w samą porę), jeżdżę autobusem i śpię. Żyć, nie umierać. A, no i jeszcze piję kawę. Bardzo istotna część.
Jutro ostatecznie skończę z maturami i zacznę wakacje. Muszę przyznać, że liceum było jak do tej pory najlepszym z zakończonych już okresów mojego życia.
Miałam ochotę dzisiaj ugotować obiad, ale nie miałam z czego, a nie mogłam za bardzo pójść do sklepu, bo w Piasecznie przywitała mnie ulewa i zmusiła do prędkiego powrotu do domu. I tak przemokłam, a do tego musiałam zadowolić się płatkami na mleku.
Skoro już piszę nieskładne głupoty, to pochwalę się: z matury ustnej z polskiego dostałam 20 punktów i dowiedziałam się, że moja prezentacja była dojrzała i dobrze przygotowana. Yay! Jutro muszę zdobyć 30.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz