Z pomocą mamy posprzątałam dziś pokój.
No dobra, skłamałam. Naprawdę wyglądało to tak, że ja leżałam w łóżku, a mama sprzątała i ja tylko mówiłam, co jest do śmieci i co gdzie odłożyć.
Do tego mam nowy regał skręcony dzięki współpracy z Piotrem - ale sama też bym sobie poradziła, bo jestem silną i niezależną kobietą! - więc w końcu będę miała trochę więcej miejsca na moje książki. Poza tym zwalnia się miejsce dzięki temu, że skończyłam już szkołę i nie potrzebuję podręczników. Zachowałam jednak książki do niemieckiego. Zamierzam się uczyć, a następnie sprzedać ostatniemu pokoleniu, które może z tej książki skorzystać.
W końcu obejrzałam kilka odcinków Latającego Cyrku Monty Pythona (pozdrawiam właściciela płyt :)).
A, swoją drogą, czy ktoś z czytelników zna się na teorii literatury? Jak nazywa się zabieg literacki, nadający podniosły charakter, polegający na układaniu obok siebie wyrazów zaczynających się na tę samą literę, np. w tym zdaniu: "Oft Scyld Scefing sceaþena þreatum, monegum mægþum, meodosetla ofteah, egsode eorlas." Czy to w ogóle jakoś się nazywa?
Zaczęłam przygotowywać prezentację maturalną na czwartek. W samą porę. Póki co wychodzi mi dużo gadania, ale nie weszłam jeszcze w fazę testów. Jeszcze nawet nie wyszłam z fazy przygotowywania.
W każdym razie, zdawać by się mogło, że mam dziś dość pracowity dzień. Sprzątanie, meblozakupy, skręcanie regału, pisanie prezentacji, Monty Python... Jakimś cudem znalazłam jednak czas na oglądanie Torchwood.
Uwaga, drogi czytelniku. Jeśli przyjdzie Ci kiedyś do głowy oglądać Torchwood - nie rób tego. Naprawdę. Zrób to światu i sobie samemu. Naprawdę, to kiepski pomysł. Ten serial jest beznadziejny. Lepiej obejrzyj Supernatural. Meh, już lepiej obejrzyj Pretty Little Liars. Albo nic nie oglądaj, tylko zrób coś sensownego ze swoim życiem.
A właśnie, dzisiaj, gdy pisałam prezentację maturalną, przypomniał mi się rap Ze Franka z An Invocation for Beginning: "Let me not hit up my Facebook like it's a crack pipe. Keep the browser closed!" Dzięki temu udało mi się pisać tak długo, aż przyszedł mój gość i nie dawałam za bardzo rozpraszać się Internetowi. Tylko trochę Torchwood, ale to inna historia.
Dziś był dobry dzień. Zaczęłam go leniwie, ale dociągnęłam do końca całkiem pozytywnego wieczora. Jest dobrze i jutro też będzie. Może nawet lepiej.
Dobranoc, blogasku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz